|
|
 |
Tragedia u wybrzeży Argentyny - zginęło dwóch krakowskich żeglarzy |
  Polski jacht żaglowy Nashachata, płynący z Antarktydy do argentyńskiego portu Ushuaia, rozbił się o przybrzeżne skały w nocy z 13/14 grudnia 2010 roku. Uratowało się pięciu z siedmiu członków załogi. Zginęli dowodzący jachtem kpt. Marek Radwański i jego brat Paweł. Marek był związany z organizacją festiwalu Shanties w latach 1985 ‐ 1993, ostatnio pełnił funkcję wiceprezesa spółki INTERSPORT, której był współzałożycielem. Pozostawił żonę i dwie córki.
Choć nie znałem Marka dobrze, łączyła mnie z nim pasja żeglarska i szantowa, krótka wspólna przeszłość i wielu wspólnych znajomych. Dlatego wielkim wstrząsem była dla mnie wiadomość o tej tragedii. Chciałbym tą drogą przekazać wyrazy szczerego współczucia rodzinie, bliskim, przyjaciołom i wszystkim, którym postać Marka była bliska.
Odeszli na Wieczną Wachtę - Cześć Ich Pamięci.
Kondolencje można składać przez stronę Intersport.
 30 listopada 2010 r. rozpoczął się trzeci etap wyprawy pod hasłem "Od Kopca do Góry Kościuszki". Dowództwo objął Marek Radwański, a jacht wypłynął w rejs na Antarktydę z portu Ushuaia w Argentynie. W skład załogi weszli: Paweł Radwański (brat dowódcy), Artur Olender - były prezes Domu Maklerskiego Penetrator z Krakowa, Michał Lach - założyciel giełdowej spółki K2 Internet, Piotr Majcherkiewicz - były prezes spółki Wola Info, Marek Borzestowski - jeden z założycieli portalu internetowego wp.pl. Bosmanem był Wojciech Kowalik. Trzech członków załogi posiadało patenty kapitańskie.
W poniedziałek 13 grudnia 2010 u wybrzeży Argentyny szalał sztorm - wg argentyńskich źródeł wiatr osiągał prędkość 110 km/h, fale sięgały 5 metrów, temperatura była bliska zera stopni i padał marznący deszcz ze śniegiem. Nie są jeszcze znane przyczyny tragedii, ale wg tych samych źródeł wszystko wskazuje na to, że załoga próbowała w zatoce Sloggett zakotwiczyć lub sztrandować jacht, który najprawdopodobniej z powodu uszkodzonego steru i silnika nie był zdolny do żeglugi. Szalejący sztorm spowodował uderzenie o skały naprzeciw ujścia rzeki Lopez, w wyniku czego jacht stracił maszt, a kapitan i jego brat wypadli za burtę. Pozostałych pięciu rozbitków przedostało się na ląd.
W poniedziałek rano chilijskie służby ratunkowe w Puerto Wiliams otrzymały pierwsze wezwanie pomocy od polskiej jednostki. Chilijska Marynarka Wojenna natychmiast postawiła w stan gotowości swą jednostkę LSG Alacalufe, jednak pozycja podana przez polską załogę wskazywała, że są to wody terytorialne Argentyny i szybciej dotrą tam Argentyńczycy. Marynarka Wojenna Argentyny skierowała na miejsce tragedii swój okręt ARA Francisco de Gurruchaga, który w nocy odnalazł radiopławę jachtu Nashachata, a następnie rozbitków. Na widok okrętu wystrzelili oni dwie czerwone flary, niestety trudne warunki hydrometeorologiczne uniemożliwiły przeprowadzenie natychmiastowej akcji ratunkowej. Dopiero we wtorek przed południem gdy warunki pogodowe się poprawiły załoga Francisco de Gurruchaga mogła spuścić na wodę szybką łódź Interpid, dzięki której ekipa ratowników podjęła pięciu rozbitków. W poszukiwaniu pozostałych dwóch członków załogi wzięła udział Marynarka Wojenna Argentyny i śmigłowce lokalnej firmy Heli-Ushuaia. Ciała zaginionych braci - Marka i Pawła Radwańskich - znaleziono w pobliżu miejsca tragedii 14 grudnia około południa.
źródła: www.eldiariodelfindelmundo.com, www.zegluj.net, www.intersport.pl |
|
|
|
webmaster poleca: |
|
|
|
|
|
Ankieta
|
|
|
|
|
|
|
Facebook
|
|
|
|
|
|
|
